czwartek, 12 maja 2011

Jeszcze Tylko 3 punkty...

...i będzie można świętować Mistrza !

Smutne jest jednak to co działo się wczoraj na R22. I nieważne kto zawinił. Nigdy żadna ze stron nie powinna odmawiać drugiej miłości do klubu.

Pamiętajmy, że liczy się jedność ! A nie czy ktoś jest "piknikiem", ultrasem czy kimś jeszcze.

Mam nadzieję, że na Derbach będzie zupełnie inaczej...

Ps. Inna sprawa, że blokowanie opraw, w obawie przed szeryfem Tuskiem też jest nie w porządku...

sobota, 23 kwietnia 2011

Miła niespodzianka.

Dziękuję za to, że UEFA nie raczyła mnie poinformować, że jednak moje konto i formularz z biletami na EURO został w tajemniczych okolicznościach skasowany. Trudno, ktoś inny dostanie bilety, nieważne czy idzie po raz pierwszy w życiu na mecz ("bo tak wypada", w końcu gramy u siebie) czy też nie.

Dochodzę do wniosku, że czasami w życiu prowadzimy kampanie, akcje charytatywne, ale nasze działania nie przynoszą efektu. Dlaczego ? Bo najwyrazniej zamiast zachęcać, odstraszamy.

Bardzo mi przykro, ale Krzysiu Ibisz i Piotr Świerczewski śpiewać tak dobrze nie potrafią. Ale dzięki ! W końcu liczą się chęci ;)

piątek, 22 kwietnia 2011

Carpe Diem !

Mówi się, że pewne pomysły przychodzą w najmniej spodziewanym momencie, nieoczekiwane, zaskakujące. Właśnie mnie naszedł pomysł będąc...pod prysznicem. Tak, rozmyślałem sobie nad tym co właściwie było rok temu. Próbowałem odświeżyć pamiętać, przejść do retrospekcji.

Dokładnie rok temu, pogoda była mniej więcej taka sama, no może trochę chłodniej. Zbliżały się urodziny jednej z koleżanek, siedziałem na kolejnej próbie Moliera i...no właśnie....szykowałem się do Olimpiady. Tematyka dotycząca (Ci co mnie znają śmiali się ostro)...Żydów...olkuskich Żydów. No...cóż...pominiemy w tym przypadku moje poczucie humoru etc.

Pamiętam również jak 24.04 pojechałem do Warszawy w kilka osób, oraz z panem profesorem J.P. Pamiętam również egzamin ustny, naprzeciwko komisji, pamiętam komentarz, że jestem najprawdopodobniej wiernym słuchaczem Radia Maryja, pamiętam również ciągle ten nastrój żałoby w stolicy, sporo zniczy pod Pałacem. I wiecie co jeszcze pamiętam ? Jak oto straciłem mnóstwo kasy.

Otóż po całym dniu człowiek głodny postanowił się wybrać na zasłużony posiłek. Jednak cała nasza grupa uznała, że bez sensu jest wycieczka do McDonalda (która to by zresztą już była). Dotarliśmy do jednej z wąskich uliczek, a tam cała gama restauracji...kuchnia chińska, rosyjska, skandynawska, tajska, włoska, hiszpańska etc. Wybraliśmy tajską.

Nie będę opisywał ze szczegółami, ale jedzenie było kapitalne. Moje kubki smakowe prawie eksplodowały z zachwytu. Każdy brał trochę porcji od kogoś innego. Mieliśmy wspaniałą degustację.

I wszystko było pięknie, naprawdę do czasu kiedy na horyzoncie pojawił się wypolerowany pan kelner, z miną uśmiechnietą, wyszczerzonymi ząbkami. Przemiły pan zostawił nam niewielką karteczkę z wielką cyfrą na niej.

I wiecie co ? Choć początkowo człowiekowi zrobiło się słabo, to jednak wieczorem szybko zapomniał o kasie, a rozpamiętywał to dobre jedzenie.

Chcecie puentę ? Otóż, człowiek czasami ma głupie pomysły, chce zaszaleć, przeżyć jeden dzień rozkoszy, poczuć się jak arystokrata, lub po prostu dziecko. Zrobić coś szalonego, coś co będzie się pamiętać. Powyższy przykład jest jednym z wielu. Niezaplanowany wypad na najwyższy szczyt Tatr też był czymś taki, wypad na koncert, czy nawet śmingus-dyngus.

Człowiek ma tylko jedno życie, nie wierzę w reinkarnację, dlatego warto jest przeżyć je na maksimum. Masz ochotę na coś niecodziennego ? Zrób to. Chcesz się raz w życiu poczuć jak bogacz. Proszę bardzo. Chcesz raz w życiu poczuć się beztrosko ? Droga wolna. Nie mówię tutaj o pełnej anarchii, ale po prostu o przyjemności. Poczujmy się czasami jak dzieci, zapomnijmy, że świat jest skomplikowany, a życie daje kopniaki w dupę.

Prawda jest taka., że o normalnym, szarym dniu bez emocji zapomnimy szybko, a o jakieś grubszej akcji będziemy pamiętać przez długie lata, jeżeli nie do końca życia.

Jak to powiedział pewien koleś : "Wszystkiego w życiu trzeba spróbować." (Ok, prawie wszystkiego. Są jednak pewne odstępstwa.)

Co prawda, ten sam koleś wyleciał parę dni później ze szkoły, ale to zupełnie inna sprawa.

Wesołych Świąt.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Vanitas vanitatum et omnia vanitas.

Pora przerwać tygodniową nieobecność. Dziś jednak nie będzie o niczym wielkim.

Ostatnio na tapecie przewija się temat studiów humanistycznych. Wszędzie pełno artykułów, że tacy ludzie nie mają przyszłości, wszyscy zginą, poumierają w męczarniach, skończą pod mostem, dopadnie ich komornik, nie znajdą roboty, będą gnić, dopadnie ich rak, dzieci nie spłodzą, a jeżeli uda im się to umrą one z głodu, będą żyć na rencie rodziców, nie będą mieli na chleb, wodę czy piwo (dlaczego akurat o tym pomyślałem), świat im ucieknie, ich życie straci sens, nie poznają zakończenia Mody na Sukces bo nie będą mieli jak opłacić abonamentu Radiowo-Telewizyjnego, rząd PO ich dojebie bo nie stać ich będzie na drugi kierunek, nie będą mieli pieniądze na drogie leki, nie stać ich będzie w ogóle na lekarza, bo do tego czasu prywatyzacja ogarnie cały kraj, niektórzy będą musieli skończyć jako prostytutki męskie lub żeńskie ( kto wie, może niektórzy trafią na bogatych gejów), niektóre panny znajdą sobie może bogatego męża Włocha, Araba, Murzyna, Żyda, który zostawi ich (albo i nie) po jakiś 2-3 latach. Starczy im za to na alimenty. Niektórzy wyjadą do Irlandii, choć pewien premier powiedział, że w 2011 roku to my mieliśmy skończyć jako nowa "Zielona Wyspa", Nie będzie roboty w fabrykach bo nie będzie inwestorów, poza tym humaniści i robota techniczna ? Proszę was. Mówiłem już o bezrobociu ? Nikt nie kupi sobie auta, bo po pierwsze nie stać ich będzie na nie, po drugie benzyna pójdzie 2342352345 razy w górę. Poza tym w górę pójdzie jeszcze żywność i książki dla humanistów hahahaahahhaha, prawnikiem nikt nie zostanie bo dziś jest ich w trzy dupy a akurat jak to bywa często dziś bandytów nie ma tak dużo wtedy kiedy są najbardziej potrzebni. Niektórzy wezmą kredyt i skończą w tle lektur pracując w kiosku, humaniści nie będą mogli się pokazywać w towarzystwie szych ekonomistów, inżynierów, lekarzy, naukowców NASA, biznesmenów etc. A na koniec umrą zawody dziennikarzy, historyków, socjologów bo wszyscy zleją to. A tymczasem, niedługo nie będzie można nawet gadać z ludzmi po technikum i zawodówce, bo będą mogli stwierdzić : "I na chuj Ci była ta nauka hue hue hue "

Wnioske : Chcesz być humanistą ? Idz na Księdza !

Ps. Jak coś nowego mi wpadnie to dopiszę.

Ps. 2 I tak pewnie skończę jako humanista, więc to poniekąd zapowiedz mojej przyszłości ; P Ale szczerze ? Jebie mnie to.

Ps. 3  A co z kobietami ? No cóż, powiem tylko jedno...Życie ; P

sobota, 9 kwietnia 2011

Jeszcze gorsza sobota.

Oglądanie KOSZMARNYCH meczów ekstraklasy i szukanie pewnego dokumentu. To w skrócie. Generalnie niezbyt ciekawy dzień, może chociaż wieczór będzie lepszy.

Ps. Dziś po raz kolejny ujawniono nam brutalna prawde (choc oczywiscie co po niektorzy pseudozakochani przyjaciele Rosjan myślą inaczej). Rosja po prostu ma Polske głęboko w dupie.

Na koniec Obama : "Polska jest jednym z najważniejszych partnerów Polski."

Zupełnie nie rozumiem czym się ludzie jarają. No raczej nie mógłby powiedzieć tak :

"Generalnie Polska nic nie znaczy, mały kraj bez perspektyw."

Żeby nie było, ja tak nie myślę. Sądzę jednak, że trochę zbytnio co po niektórzy przeceniają naszą rolę. I tyle.

Ps. Bo do dziś spore grono Amerykanów nawet nie wie, gdzie leży Polska.

piątek, 8 kwietnia 2011

Nudny piątek.

Po wczorajszym wyjściu z Opery Śląskiej zdania odnośnie baletu "Pan Twardowski" były mocno podzielone.
Jedni zachwycali się spektaklem, byli rozpromienieni. Inni byli zdania, że balet jest spoko, ale nie w tym wydaniu (słaby spektakl, słaba pora - rano. Byli również tacy, którzy uznali, że nie jest to zła forma, choć nie poruszyło ich to zbytnio. I wreszcie, byli również tacy, których to wynudziło, czuli sie zaspani, panowie w rajstopach nie kręcili ich zupełnie.

I właśnie ja należałem do tej ostatniej grupy.

Kultura to mocno względne pojęcie. Można ją kochać albo nienawidzić. Istnieje wiele odmian kultury, sztuki etc. Ja lubię teatr, grę słów z odrobiną odpowiedniej gestykulacji, mowy ciała, lubię filharmonię, te pojedyncze brzmienia, instrumenty. Lubię również filmy, opery jeszcze nie miałem przyjemności poznać.

Ale za baletem nie przepadam, i raczej nie będę przepadał. Trudno - ja to ja. A co do innych kwestii...ile razy można pieprzone dzieci z gimnazjum upominać o ciszę. W dzisiejszych czasach nawet w miejscach kultury nie można prosić "dorosłych" ludzi z gimnazjum o odrobinę taktu.

Chyba marudzę, to wszystko przez ten ból głowy, który towarzyszył mi od 3-4 dni. Człowiek inaczej spogląda na pewne rzeczy, jest trochę znerwicowany, łatwo go zirytować.

W ogóle, dziś trochę stałem sie zaprzeczeniem wszystkiego, odkąd do mojej listy odsłuchiwanych utworów, które mi się spodobały jest...reagge.. A jednak nigdy nie mów nigdy.

Poglądy ludzi mogą zmieniać się jak  chorągiewka na wietrze. Nigdy nie mów nigdy bo nie wiadomo akurat w którą stronę wiatr zawieje.

I tym oto sposobem piątkowy wieczór kończę jako psychoanalityk do spraw związków damsko - męskich, choć oczywiście gówniane mam o tym pojęcie. Ale o tym kiedy indziej.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Ryzyko, suchary i hip-hop

Dobra, znalazłem chwilkę czasu.

Dziś przeżyłem bardzo emocjonującą chwilę. Przyłażąc na pierwsze jazdy liczyłem na spokojną przejażdzkę po Olkuszu, jednakże instruktor już po 5 minutach siedzenia w samochodzie wypalił..."No to jedziemy do Krakowa"

Nie jesteście w stanie sobie wyobrazić sobie mojej reakcji. Krótko mówiąc, przejażdzka uświadomiła mi, że droga do Krakowa nie jest taka straszna, ale samo poruszanie się po tym mieście to już katorga. Cholera, stanie 20 minut w korku koło ronda. Swoją drogą, ostatni raz chyba tak się denerwowałem...sam nie wiem. xD

Przy okazji chciałem się zreflektować. Nie "majstra" (zajechało słusznie Lechem) tylko Mistrza powinniśmy zdobyć, co nie zmienia faktu, że wódkę chciałbym już po Derbach zacząć chłodzić. (Zostaną w końcu 3 mecze, może już wtedy zapewnimy sobie mistrza.)

Prawda jest bowiem taka, że na tą chwilę wszyscy grają do dupy, włącznie z Wisła, która po prostu punktuje i w tym jej fenomen. Mam nadzieję, że Maaskant liczy się z tym iż z taką grą do Ligi Mistrzów jeszcze taka droga, jak z Olkusza na Biegun Południowy (Bez pomocy samolotu).

Swoją drogą, z kumplem doszliśmy do wniosku, że niedziela to dobry dzień na "Suchary". Naprawdę, człowiek zużywa najgorsze teksty jakie ma, i może się zresetować na poniedziałek.

Problem pojawia się jednak, kiedy już w poniedziałek narzucają mi się betony.

A propos dziś usłyszałem zajebisty, chamski dowcip, od prawdziwej kuźnicy czarnego, olkuskiego humoru czyli Bobka.

Ale o tym może już na privie  : >

Nie oglądam Majewskiego, ale zrobie wyjatek by zobaczyć znów pariodę Stefana Niesiołowskiego.

A jutro kolejny dzień, mam nadzieję mniej stresujący.

Ps. Człowiek Suchar i Człowiek Skurwiel to moje hity na dziś.

Ps. 2 Pamietacie, jakie z nas były hiphopowe ziomy z 4 klasy podstawówki.

Macie tu dawnych wspomnień czar.