niedziela, 20 marca 2011

Idol

Dziś zakończył się pewien etap w moim życiu. Naprawdę, możecie w to wierzyć lub nie, ale coś się skończyło.

Karierę zakończył Adam Małysz.

Powiem krótko, na Adamie się wychowałem. To od niego zaczynałem moją pasję jaką jest sport. To Adam Małysz był moim wielkim idolem, to na niego z niecierpliwością czekałem przez cały tydzień. Był jak rosół w niedzielę, skoki z kolei były obowiązkowym punktem w każdy zimowy weekend. Będzie tego brakowało, tej Małyszomanii.

Bo Adam to nie tylko wybitny sportowiec, to ktoś niewyobrażalny. Człowiek tak szczery, tak przyjacielski, pracowity. Epitetów jest mnóstwo. To prawdziwy fenomen socjologiczny, istny ideał, odzwierciedlenie wszystkiego co dobre w polskim sporcie. Postać, która niczym wspomniany dwa dni temu przeze mnie bokser, podniosła sie niejednokrotnie. Na drugiego takiego sportowca poczekamy z pewnością długie lata.
Robert Mateja dziś nie wytrzymał, rozpłakał się, i ja mu się nie dziwię, samemu kręciła się dziś łezka w oku.

Widok Ammanna i Hilde, hołd złożony przez innych skoczków - coś niesamowitego. To pokazuje, jak wszyscy Adama lubią, że skoki to po prostu sport pod hasłem : Zdrowa rywalizacja. Za tydzień zapowiadają się niesamowita zabawa podczas benefisu naszego Orła. Wszyscy skoczkowie powtarzają, że zaproszenie od Adama to dla nich zaszczyt. Dla nich Adam to również legenda.

Mówcie co chcecie, ja swoim wnukom będę opowiadał o Małyszu. Bo jest o kim.

1 komentarz:

  1. Piszesz to samo co Rom, a Rom to samo co Ty... Wasze blogi są jak bracia syjamscy.

    OdpowiedzUsuń